Felieton

No właśnie, o kim pamiętać 1 marca [Felieton]

icon
icon
6 minut
Udostępnij

„Zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale my musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa”. Te słowa majora UB Wiktora Herera przyszły mi na myśl po przeczytaniu artykułu Ewy Kamińskiej – Bużałek „O kim pamiętać 1 marca”

Artykuł był swoistym „uczczeniem” Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przez portal ngo.pl

Za punkt wyjścia przyjmuje historię czwórki, wymienionych z nazwiska, młodych Żydów, którzy jadąc z Warszawy do Krakowa zostają zabici przez nieokreślony oddział. Autorka podkreśliła, że jest to 8 osobowy oddział Narodowych Sił Zbrojnych. Na podstawie tego wydarzenia Ewa Kamińska – Bużałek buduje generalny przekaz o tym, co należy myśleć o „Żołnierzach Wyklętych” i o tym jak się zachować przyzwoicie. Autorka przyjęła rasową interpretację tego wydarzenia: Polacy zabili Żydów. Nie rozważa dlaczego powstały Narodowe Siły Zbrojne i inne oddziały i organizacje Podziemia Niepodległościowego i jaki cel sobie stawiały. Nawet w tym konkretnym przypadku nie jest przedmiotem refleksji fakt czy naprawdę 8 osobowy oddział podejmowałby olbrzymie ryzyko tylko po to żeby zamordować Żydów?  Czwórka młodych Żydów podróżowała służbowym samochodem z kierowcą. Może kryterium urządzenia zasadzki nie był „antysemityzm wyssany z mlekiem matki” ale rola jaką młodzi Żydzi pełnili w aparacie nowej, sowieckiej okupacji. Jednak nie każdy wtedy podróżował służbowymi samochodami z kierowcą. A może kierowca został oszczędzony bo… był kierowcą, a nie, jak sugeruje Autorka, Polakiem. Jak bardzo krucha jest wiedza autorki o opisywanym wydarzeniu niech świadczy to, że nie zna wojennych losów młodych Żydów, nie zna nawet nazwiska czy pseudonimu dowódcy oddziału NSZ, co swoją drogą jest znamienne. Nie przeszkadza jej to w ferowaniu kategorycznych i ogólnych sądów na temat Polskiego Podziemia Niepodległościowego

Ponieważ nie mam żadnych danych co do oddziału więc spróbuję opowiedzieć możliwe warianty historii oddziału przed jak i po tym wydarzeniu. Takich oddziałów było w Polsce kilka tysięcy z NSZ. NZW, NOW, WiN, ROAK i wielu innych, czasami lokalnych, struktur. Oddział składał się z żołnierzy, którzy walczyli z Niemcami, być może dowódca walczył nawet w 1939. Uniknęli aresztowania przez Sowietów i toczyli teraz walkę z nową okupacją likwidując posterunki milicji, wymykając się obławom KBW i NKWD, rozbijając więzienia uwalniając więzionych tam ludzi. W czasie takich akcji ginęli raczej oficerowie UB, MO. Oszczędzano zwykle szeregowych milicjantów. Dokonywano też ataków na cywilnych funkcjonariuszy nowej władzy traktując ich jako kolaborantów i wykonując na nich wyroki chłosty lub zabijając, wzorem działań jakie były stosowane wobec kolaborantów w czasie okupacji niemieckiej.  

Jaki mogły być losy oddziału po wydarzeniu opisanym przez  Ewę Kamińską – Bużałek.  Mógł zostać rozbity w obławie zorganizowanej przez KBW i być może NKWD, a jego żołnierze zginęli. Być może zrobiono im pośmiertne zdjęcia upozowując ciała w groteskowych pozach, co znamy z wielu zachowanych fotografii znajdujących się chociażby w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej (IPN).  Następnie ciała wrzucono do anonimowego dołu śmierci. Żołnierze w wyniku obławy mogli zostać schwytani. Wtedy czekało ich okrutne, brutalne śledztwo. Śledztwo, które inny „Żołnierz Wyklęty”, też spoczywający w nieodkrytej mogile, Witold Pilecki, określił, że „Auschwitz to była przy tym igraszka”. Kolejny „Wyklęty”, Kazimierz Moczarski wymienił 49 rodzajów tortur fizycznych i psychicznych jakie funkcjonariusze UB stosowali wobec „Wyklętych”, księży i innych osób uznanych za „wrogów ludu”. Żołnierze tego oddziału NSZ mogli zostać zamordowani w czasie takiego „śledztwa” lub też czekał ich „sąd” albo tzw „kiblowy” albo pokazowy. Wyrok to prawdopodobnie kara śmierci wykonywana strzałem w tył głowy, a zwłoki wrzucano do bezimiennych dołów śmierci. 

Ewa Kamińska – Bużałek wymienia 117 przypadków morderstw dokonanych na Żydach. Czy zastanowiła się ilu zamordowanych „Wyklętych” leży w bezimiennych dołach śmierci, takich jak warszawska Łączka, na terenie Polski, ilu ludzi walczyło o niepodległość w leśnych oddziałach, ilu z nich zostało zesłanych do sowieckich łagrów już po wojnie? Jeżeli jeszcze nie wie a swoją wiedzę czerpie z jednej, bardzo wyrywkowej publikacji to polecam wizytę w Muzeum na ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie. Pracownicy Muzeum na pewno życzliwie opowiedzą o losach tysięcy Żołnierzy Wyklętych, polecą lekturę gdzie można kompleksowo poznać ten fragment naszej historii. 

Nieprzypadkowo kilkakrotnie w tym tekście wspomniałem o „bezimiennych dołach śmierci”. To też jest charakterystyczne dla losów wielu „Żołnierzy Wyklętych”, że starano się zatrzeć pamięć o nich, nawet tak dalece, żeby nie pamiętać ich imion ani nawet pseudonimów. Jak widać na przykładzie p. Ewy Kamińskiej – Bużałek takie działania UB okazały się bardzo skuteczne: oddział, o którym wspomniała Autorka i jego dowódca też jest bezimienny. 

Ewa Kamińska – Bużałek z dumą pisze jak to zablokowano w Łodzi nazwanie ulicy imieniem Józefa Kurasia „Ognia”.  Z tekstu nie wynika, czy Autorka zna historię tego partyzanta. Ciekawe, że nie przeszkadza jej fakt, że jedna z głównych arterii w Warszawie ma za patrona Armię Ludową, formację stworzoną przez Stalina w celu sowietyzacji Polski. Nie przeszkadza jej akcja Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego przywrócenia na patronów ulic komunistycznych działaczy jak Hanka Sawicka czy „Mały Franek” kosztem polskich bohaterów jak Danuta Siedzikówna „Inka” czy cichociemny Hieronim Dekutowski „Zapora”. 

Ani Autorka ani ngo.pl nie zauważyło faktu, że w poszukiwania bezimiennych dołów śmierci prowadzone przez IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka włączyło się tysiące wolontariuszy, a w corocznym biegu „Tropem Wilczym” bierze udział wiele tysięcy ludzi, a sama organizacja biegu angażuje tez wiele organizacji pozarządowych i wolontariuszy. 

Historia jest bardziej skomplikowana niż to przedstawiają ideologiczne, propagandowe teksty na niektórych portalach. Nie wystarczy lektura jednej, bardzo wycinkowej  książki. Rasowa interpretacja powojennej historii zbrojnego podziemia niepodległościowego zaprezentowana przez Ewę Kamińską – Bużałek paradoksalnie może ją zaprowadzić w ślepy zaułek. Jaki? Zostawiam to przemyśleniom w czasie wizyty w muzeum lub nad lekturą licznej już literatury dotyczącej żołnierzy Podziemia Niepodległościowego, ich walce oraz ich oprawcom z UB, KBW i stalinowskiej prokuratury. Przyniesie to więcej pożytku niż pouczanie innych o, że zacytuję kolejnego więźnia stalinowskich więzień Władysława Bartoszewskiego, „wartości bycia przyzwoitym”. 

Autor: Przemysław Jaśkiewicz

Czy stowarzyszenie można zlikwidować poprzez uchwałę o samorozwiązaniu?

nie
tak, jeśli w statucie stowarzyszenia widnieje odpowiedni zapis o sposobie jego rozwiązania
stowarzyszenie może być rozwiązane jedynie przez sąd
Loading ... Loading ...

Zobacz także

Aktualności

Nabór – Komitet Monitorujący FENG