Komunikaty

Ulica majora „Łupaszki” zostaje, czyli zaangażowanie organizacji III sektora ma sens

icon
icon
4 minut
Udostępnij

Długi bój organizacji społecznych i samorządowców z przedstawicielami skrajnej lewicy zakończył się ostatecznie sukcesem – ulica mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” zostaje na swoim miejscu. Rozdmuchiwana przez skrajne środowiska próba podzielenia mieszkańców miasta w oparciu o domniemane zbrodnie nie udała się, a sąd przyznał rację wojewodzie podlaskiemu, który uchylił uchwałę Rady Miasta Białegostoku. Nowy felieton na łamach Aktywiusza.

Nazwa ulicy pojawiła się w 2018 roku, przegłosowana przez ówczesną Radę Miasta. Od początku spotkała się ona z reakcją skrajnej lewicy, która zaczęła zamalowywać nazwę ulicy, pojawiały się napisy takie jak np. „morderca”. Sprawców nie wykryto, jednak swój efekt osiągnęli. Rozpętało (bo takie słowa należałoby użyć) długą i pełną emocji debatę na temat tego, czy ulica powinna zostać ze swoim patronem, czy tez może zmienić nazwę na „Podlaską”, jak już wcześniej proponował Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, a może, jak chciałaby skrajna lewica, przyjąć nazwę „Stulecia praw kobiet”. Równolegle do samej potencjalnej nazwy, jaka mogłaby zastąpić toczyła się debata na temat tego, czy mjr Szendzielarz jest bohaterem czy zbrodniarzem.

Wytaczano najcięższe argumenty, choć wydaje się, że strona lewicowa w większej mierze próbowała grać na emocjach niż na faktach, sięgając do wspomnień mieszkańców wiosek na terenie działania mjr Łupaszki, często będących wówczas dziećmi, jednak jednocześnie strona ta nie przyjmowała do wiadomości stanowisk naukowców, w tym z Instytutu Pamięci Narodowej, mówiących o tym, że działalność mjr Szendzielarza znamion zbrodni ludobójstwa nie posiada.

W tym celu środowisko związane z Fundacją Podlaski Instytut Rzeczypospolitej Suwerennej przeprowadziło dwie debaty,  które miały wyjaśnić wszelkie nieporozumienia. Problem w tym, że adwersarze niekoniecznie chcieli z tej możliwości skorzystać. Pierwsze ze spotkań miało miejsce w 2019 roku i dotyczyło bezpośrednio majora Łupaszki. Na pierwszej z nich dr Krajewski i Łabuszewski (obaj z IPN) wyjaśnili stanowisku nauk historycznych, zgodnie z którym nie ma mowy o zbrodniach na mniejszościach etnicznych, co więcej w oddziałach majora służyli żołnierze wyznania prawosławnego, co dodatkowo podważa ten zarzut. Niestety debata ta miała wyjątkowo jednostronny charakter, co wynikło z braku woli udziału przeciwników patrona ulicy.

Druga zaś odbyła się w 2020 roku i zdecydowanie bardziej wpisywała się w standardy tego, co rozumiemy poprzez termin „debata”. Wzięli w niej udział prof. Maroszek (historyk), dr Madras (politolog i samorządowiec), minister Piontkowski (ówczesny szef resortu edukacji) oraz prof. Łatyszonek (historyk, ale również przedstawiciel mniejszości białoruskiej). Dzięki temu składowi debata mogła przyjąć sensowny wymiar, choć tematycznie skupiła się nie tyle na postaci majora, co na zagadnieniach mniejszości etnicznych na Podlasiu i ich tożsamości. Próbowała odpowiedzieć między innymi na pytania, czy na Podlasiu powinna obowiązywać inna narracja historyczna. Choć debata nie pozwoliła dojść do konsensusu, to z pewnością pozwoliła wyrobić sobie opinię w oparciu o różne punkty widzenia.

W międzyczasie w 2019 roku nowa Rada Miasta przegłosowała zmianę nazwy ulicy, co naturalnie rodziło sprzeciwy wielu środowisk patriotycznych, organizacji pozarządowych, „Solidarności” czy opozycjonistów z czasów PRL. Na nic zdały się te głosy sprzeciwu i głosowanie przebiegło po myśli skrajnej lewicy. Spotkało się to z odpowiedzią wojewody, który uchylił uchwałę Rady Miejskiej, po uprzednim wniosku ze strony wspomnianej już Fundacji PIRS. W uzasadnieniu wojewoda wytknął Radzie Miasta Białystok bardzo długi szereg błędów: w tym naruszenie zasad legislacji i techniki prawodawczej, nieadekwatność uchwały do uzasadnienia oraz inne istotne błędy proceduralne i merytoryczne.

Rozpoczęło to kolejny etap batalii o zmianą nazwy ulicy, tym razem batalii sądowej. W maju 2020 roku sprawą zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku, który uchylił skargę miasta Białegostoku na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody podlaskiego. Nieprawomocny jeszcze wyrok został zaskarżony do Naczelnego Sądu Administracyjnego, które rozstrzygnięcie wydał z końcem września. W międzyczasie wojewoda Bohdan Paszkowski apelował o wycofanie skargi i umożliwienie uhonorowania majora Szendzielarza poprzez utrzymanie go jako patrona ulicy w Białymstoku.

Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił skargę miasta Białegostoku, tym samym wyrok stał się prawomocny – „Łupaszka” zostaje. Wydawać by się mogło, że cała ta historia stanowi jedynie kolejny element walk i przepychanek politycznych, choć tym razem osadzonych na szczeblu samorządowym. Choć oczywiście faktem jest, że samorządowcy na różnych szczeblach byli w to wszystko mocno zaangażowani, nie zawsze jedynie politycznie, ale także emocjonalnie i światopoglądowo, to prawda jednak jest taka, że po obu stronach mocno angażowali się przedstawiciele różnych organizacji pozarządowych i to oni stanowili główną siłę napędową.

Sebastian Dziuba

fot. wikimediacommons

Czy stowarzyszenie można zlikwidować poprzez uchwałę o samorozwiązaniu?

nie
tak, jeśli w statucie stowarzyszenia widnieje odpowiedni zapis o sposobie jego rozwiązania
stowarzyszenie może być rozwiązane jedynie przez sąd
Loading ... Loading ...

Zobacz także