Felieton

Czy na pewno porażka?

icon
icon
4 minut
Udostępnij
Źródło: fot. Danuta Matloch, dla mkidn.gov.pl

Na portalu ngo.pl pojawił się 14 stycznia 2021 tekst Tomasza Schimanka zatytułowany „Pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego: czy likwidację tej funkcji ktoś w ogóle zauważy? Jednakże wbrew zaproponowanemu tytułowi jest to tekst w pełni krytyczny, wymierzony w całokształt działań Rządu wobec organizacji pozarządowych.

Powołanie Pełnomocnika Rządu ds. Społeczeństwa Obywatelskiego bezsprzecznie było wydarzeniem pozytywnym. W jednym można się zgodzić z autorem tekstu – połączenie w jednym urzędzie powyższej roli z rolą Pełnomocnika ds. równego traktowania nie wróżyło niczego dobrego, szczególnie iż zawierają się one w osobnych polach działania.

W 2017 roku, kiedy powstał Komitet ds. Pożytku Publicznego z prof. Piotrem Glińskim jako Przewodniczącym na czele, stworzyło to zupełnie nowe perspektywy. Sprawy pożytku publicznego, a w tym społeczeństwa obywatelskiego, przeszły z kompetencji Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pod kompetencje Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wydaje się oczywistym, że w tym kontekście dalsze istnienie stanowiska Pełnomocnika Rządu ds. Społeczeństwa Obywatelskiego stało się zbędne, gdyż te same kompetencje ma osoba na stanowisku Przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego.

Tomasz Schimanek konkluduje, iż okres ten jest porażką, ponieważ nie powstał obiecany Narodowy Program Wspierania Społeczeństwa Obywatelskiego. Można odnieść wrażenie, iż autor ignoruje fakt powstania szeregu programów wspierających przeróżne sfery działalności obywatelskiej, o których szczegółowo napisał Dyrektor Narodowego Instytutu Wolności Wojciech Kaczmarczyk. Dziwnym wydaje się upór autora w kwestii opracowania jednego, opasłego programu o szumnej nazwie. Czy lepszym rozwiązaniem byłoby napisanie takiego programu przez NIW albo Przewodniczącego KdsPP, który następnie przeszedłby długotrwały proces konsultacji, uchwalania a dopiero potem na jego podstawie wdrażano by kolejne praktyczne działania, dotyczące poszczególnych aspektów funkcjonowania organizacji pozarządowych? Sądzę, że z praktycznego punktu widzenia, rozwiązania przyjęte przez NIW są znacznie lepsze i bardziej elastyczne. Warto tu przypomnieć powstanie „Mapy Drogowej III Sektora”, istotnego, poprawnego pod względem metodologicznym dokumentu, lecz bez praktycznego przełożenia na działalność tysięcy organizacji i inicjatyw pozarządowych. Posłowie obecnej opozycji również stali się obiektem krytyki pana Tomasza Schimanka – zarzucano im, iż będąc u władzy nie podejmowali odpowiednich działań. Zamiast z uporem zarzucać brak powstania programu, warto otworzyć się na obecnie podejmowane inicjatywy, zapewniające realne wsparcie dla organizacji pozarządowych. 

Tomasz Schimanek pominął również fakt zwiększenia roli Rady Działalności Pożytku Publicznego, która z resortowego organu podległego Ministrowi Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, stała się ciałem doradczym Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Co za tym idzie, uczestniczyła w tworzeniu Rady Dialogu Obywatelskiego, o kompetencjach porównywalnych z istniejącą już Radą Dialogu Społecznego. 

Zaskoczeniem w wynikłej z pierwotnego tekstu polemiki są pełne goryczy słowa Miry Widurek. Granty dla organizacji pozarządowych wypłacane były w różnych formach od zarania III RP – w gotówce, poprzez zaangażowanie publicznych służb, administracji czy mediów. Powstała grupa organizacji pozarządowych, które można by określić użytym przez Mirę słowem „rekiny”, a co bardziej fachowo określa się mianem „oligarchizacji”. Organizacje te budowały swoją pozycję przez wiele lat, otrzymując rok w rok olbrzymie granty z pieniędzy publicznych, jednocześnie mając dostęp do tanich lokali, mediów, a także mając wsparcie polityków. Na ten temat powstało wiele opracowań stworzonych przez różne ośrodki. 

Po roku 2015 okazało się, jak liczne są organizacje małe, o znacznie mniejszym kapitale, ale tworzone przez pasjonatów. Społeczeństwo obywatelskie nie „zaczyna pączkować” teraz „na ulicznych protestach”. To społeczeństwo było zawsze i ujawniło się w latach 2014-15. Tysiące małych lokalnych organizacji, a w nich dziesiątki, czy nawet tysiące działaczy bądź zwyczajnych obywateli miało dość aroganckiej, pewnej siebie władzy (przypomnę butne stwierdzenia o zakonnicy na pasach) i wspierających ją organizacji pozarządowych, które mianowały się reprezentantami całego sektora. 

Tym razem docenione zostały pomniejsze podmioty i to do nich zostały adresowane powstałe programy. Niewielkie organizacje musiały podjąć wiele trudu, aby zaistnieć w ogólnopolskim życiu społecznym. Mira Widurek w oskarżycielskich słowach krytykuje setki organizacji, które po raz pierwszy od wielu lat, a być może po raz pierwszy w III RP, mogą spokojnie realizować swoje cele. Krytykuje organizacje, które w końcu mogą swobodnie tworzyć struktury o zasięgu regionalnym czy krajowym. Tym samym próbują nadrobić dystans kilku lub kilkunastu lat dzielący je od rzeczywistych „rekinów” wśród organizacji pozarządowych. Dziwnym wydaje się sprzeciw wobec powstawania przejrzystych programów wsparcia dla poszczególnych typów organizacji czy działalności. Chcąc budować silne społeczeństwo obywatelskie warto odłożyć na bok ideologiczną zawziętość i przystąpić do dialogu.

Czy stowarzyszenie można zlikwidować poprzez uchwałę o samorozwiązaniu?

nie
tak, jeśli w statucie stowarzyszenia widnieje odpowiedni zapis o sposobie jego rozwiązania
stowarzyszenie może być rozwiązane jedynie przez sąd
Loading ... Loading ...

Zobacz także