W zimowym numerze Więzi zamieszczono rozmowę o relacjach państwo – Kościół, w której pojawia się cała masa uproszczeń, tez wątpliwych, bądź wręcz nieprawdziwych.
Pierwsza z brzegu teza „polskie społeczeństwo chciałoby nowego uregulowania relacji z instytucjami religijnymi ze względu na fatalny wizerunek Kościoła rzymskokatolickiego” i od razu w jednym zdaniu dwie nieprawdy. Według badania United Surveys dla Wirtualnej Polski z końca 2023 r. niemal połowa respondentów (46,7%) jednoznacznie opowiedziała się za likwidacją Funduszu Kościelnego. Jednocześnie jednak niemal tyle samo osób (46,6%) chce, by Fundusz nadal funkcjonował. Z sondażu IBRiS dla Rzeczpospolitej i RMF FM, także sprzed roku, wynika, że aż 48,4% ankietowanych stwierdziło, że lekcje religii powinny odbywać się na parafiach, ale to wciąż mniej niż połowa.
To wprawdzie tylko dwa tematy będące przedmiotem relacji państwo – Kościół, ale bardzo gorące i aktualne. Zaskakująco jedne i drugie dane odpowiadają podziałom politycznym Polaków, ale w żadnym razie nie świadczą o tym, że (całe) polskie społeczeństwo chciałoby nowego uregulowania relacji z instytucjami religijnymi. Podobnie teza o fatalnym wizerunku Kościoła jest bałamutna. Największy odpływ wiernych od uczestnictwa w praktykach religijnych nastąpił w okresie pandemii, wciąż jednak są diecezje, w których ponad 60% wiernych regularnie uczestniczy w niedzielnej mszy (dominicantes) zaś w ośrodkach wielkomiejskich i diecezjach postrzeganych jako zlaicyzowane rośnie według badań ISKK wskaźnik względny communicantes, co może świadczyć o pogłębianiu życia religijnego. Jeśli wierni „głosują nogami” to także wymierny i w miarę stabilny, w odróżnieniu od sondażowych, wskaźnik wizerunku Kościoła w społeczeństwie. Żegnający się właśnie w tych dniach z archidiecezją wiedeńską kard. Schoenborn z ogromnym wyczuciem przez prawie trzydzieści lat budował mosty szacunku i współpracy po bolesnej dla austriackiego Kościoła dekadzie autorytarnych rządów jego poprzednika zakończonej ujawnieniem nadużyć seksualnych, jakich dopuścił się jako przełożony wspólnoty zakonnej. Z drugiej strony archidiecezja, którą kierował Schoenborn straciła w ciągu jego pontyfikatu prawie 30% wiernych. Publicystyczna teza o fatalnym wizerunku Kościoła w Polsce nie odnosi się także do żadnej z trudnych spraw Kościoła w chwili, gdy ukrywane wcześniej i lekceważone skandale pedofilskie albo molestowania osób dorosłych zaczynają być wyjaśniane, a daleko idące konsekwencje kanoniczne wyciągane wobec winnych. Kościół to także, a może przede wszystkim, ogrom dzieł duchowych i społecznych, które głośno sprzeciwiają się tak postawionej ocenie.
Rozmowa o relacjach państwo – Kościół koncentruje się wokół rzekomego uwikłania Kościoła w politykę. Jedna z dyskutantek nawiązuje do czasów wilhelmińskich w Niemczech, gdy Kościoły ewangelickie uznały za sukces siłę pozycji politycznej i instytucjonalnej, bo grzech moralny stał się przestępstwem kryminalnym według prawa państwowego. Ksiądz dodaje: „w roku 2015 Kościół rzymskokatolicki został spektakularnie wprowadzony w świecką pustkę polskiej polityki. Obecnie instytucje kościelne – wykorzystując słabości ciągle raczkującej polskiej demokracji – bronią stanu posiadania zamiast skupić się na sferze właściwej Kościołowi: zaangażowania duchowego”. Inny uczestnik krytykując praktykę dofinansowania przez spółki Skarbu Państwa kultu religijnego stwierdza że ta praktyka „właściwie nie naruszyła w ścisłym sensie jakichś przepisów, ale wyraźnie widać że naruszyła ustalone zasady ładu społecznego”.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku o niezgodności z Konstytucją RP przepisów dopuszczających aborcję eugeniczną nie może być w żadnym przypadku uznany za powrót do czasów wilhelmińskich. Niezależnie od oceny politycznej wyroku TK w mojej ocenie był głosem mądrego humanizmu i wołaniem o poszanowanie godności życia, a konflikt, który został wywołany tym orzeczeniem motywowany był w dużej mierze przyczynami pozamerytorycznymi, w istocie stosunkiem tzw. środowisk liberalnych do instytucji Trybunału po 2015 roku. Inne wystąpienia Kościoła w sprawach publicznych jeśli dotykały kwestii prawnych to w żadnym wypadku nie mogą zostać nawet w przybliżeniu porównane do czasów wilhelmińskich w Niemczech.
Kolejny obszar krytyki wyłaniającej się z rozmowy to skala i rzekomo nietransparentne dofinansowanie przez państwo instytucji i dzieł Kościoła rzymskokatolickiego, ale także Kościołów mniejszościowych w Polsce. Odnieść się w sposób wyczerpujący i systemowy do tego przedmiotu relacji państwo – Kościół nie sposób. Pozwolę sobie zatem na kilka uwag. Realizacja misji Kościoła we wszystkich jej wymiarach kosztuje i tylko osoby skrajnie nieprzychylne Kościołowi mogą głosić tendencyjne i nieprawdziwe opinie, że Kościół ma się wyzbyć swej materialnej bazy do działania. Najnowsze sprawozdanie merytoryczne jednej z prężniejszych Caritas diecezjalnych w Polsce pokazuje, że środki publiczne, w tym europejskie, rządowe i samorządowe stanowią 34% jej przychodów, nieco mniej bo 32% to przychody z odpłatnej działalności pożytku publicznego, czyli w skrócie sprzedaż beneficjentom usług społecznych należących do tzw. sfery pożytku publicznego, która obejmuje to wszystko co nie należy do działalności gospodarczej podmiotu. Źródła prywatne, a więc m.in.: darowizny i zbiórki publiczne to zaledwie 6% przychodów, a przychody z 1,5% podatku dochodowego od osób fizycznych to nieco więcej niż 0,5% przychodów. Można narzekać na niską skuteczność filantropii indywidualnej i korporacyjnej w Polsce, ale jest ona faktem i jej główną przyczyną jest wciąż niski poziom zamożności społeczeństwa. Istnienie wielopokoleniowych majątków we Francji umożliwiło to, że 75% kosztów odbudowy Notre Dame de Paris (ok. 600 milionów euro) pokryło 6 najbogatszych rodzin francuskich (według francuskiej dziennikarki Agnes Poirier). W Polsce pewnie jeszcze długo nie będzie to możliwe. Wiele budynków kościelnych w Polsce to zabytki, których utrzymanie we właściwym stanie z uwzględnieniem wymogów konserwatorskich jest ogromnie kosztowne i przekracza możliwości nie tylko wspólnot parafialnych, ale diecezji i całego Kościoła polskiego. Z samej tacy i intencji mszalnych nie sposób prowadzić dzieł społecznych i utrzymać budynków kościelnych, które w istotnej części należą do materialnej spuścizny narodu. Wzmożona interwencja państwa w obszarze kultury i ochrony zabytków przełożyła się na zwiększenie dofinansowania remontów zabytków kościelnych. Państwo otoczyło także narodowym mecenatem obok innych przedsięwzięć także muzea sztuki sakralnej i o tematyce historycznej związanej z Kościołem, w tym dla przykładu upamiętniające postaci Papieża Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia. Można zapytać dlaczego kłuje w oczy jeśli minister kultury otacza mecenatem państwowym Centrum Opatrzności Bożej z Panteonem Wielkich Polaków? W czym Centrum Opatrzności Bożej jest gorsze od inicjatywy budowy Muzeum Getta Warszawskiego?
Na pewno warto prowadzić debatę o sytuacji Kościoła w naszym kraju oraz kształtowaniu relacji państwo – Kościół i czynić to w sposób odhisteryzowany w oparciu o rzetelną wiedzę i szeroki krąg uczestników, bo nie jest nią Pastwisko Ignacego Dudkiewicza, ani przyczynkarska biografia „farewell” arcybiskupa Jędraszewskiego autorstwa Tomasza Terlikowskiego. “Wiara w naśladowanie Jezusa Chrystusa zawsze prowadzi do wspólnoty – mówił w niedzielę kardynał Schoenborn na pożegnanie z katedrą Świętego Szczepana. – Przez 70 lat mojego świadomego życia w Kościele doświadczyłem szerokiego spektrum, ekscytującego, często napiętego współistnienia dużych różnic. Doświadczyłem – być może inaczej niż inni – Kościoła jako wielkiej przestrzeni”. Dotykać problemów najbardziej bolących, chwała Zbigniewowi Nosowskiemu za to wszystko co robić towarzysząc osobom skrzywdzonym w Kościele. Dyskutować o przywództwie, ale bez tabloidowego schematyzmu poszukiwania sensacji. Może wreszcie odrobić lekcję z katechizacji na przykładzie religii w szkole. Poszukać mądrych pytań o przyczyny odchodzenia młodych ze struktur kościelnych. Analizować mechanizmy finansowania Kościoła, także ze środków publicznych, ale bez tandetnej pokusy łapania złodzieja i z uwzględnieniem środowisk potrzebujących pomocy, którą wciąż można znaleźć właśnie w instytucjach kościelnych. Widzieć Kościół w całej jego złożoności bez manichejskiej próby dyskontowania duchowego rozwoju ubóstwem materialnym.
W przywołanej na wstępie rozmowie, obok redaktora Więzi oraz Księdza – politologa i rektora centrum duszpasterstwa akademickiego w Kielcach, uczestniczą: historyczka idei z Kultury Liberalnej, historyk i politolog z think tanku prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i prawniczka z zespołu eksperckiego think tanku partii Szymona Hołowni Polska 2050, czyli rozpisany na kilka osób głos środowisk nie tylko spoza Kościoła (co jeszcze nikogo nie stygmatyzuje i nie deprecjonuje), ale nie kryjących ideologicznie uwarunkowanego, krytycznego stosunku do Kościoła i chrześcijaństwa w ogóle. Zastanawiam się dlaczego wciąż w takich debatach nieobecne są środowiska wewnątrzkościelne, które pełnią nie tylko role formacyjne, ale aspirują do odgrywania ról społecznych i na różne sposoby pragną przyczyniać się do budowy społeczeństwa obywatelskiego? Może uczestnictwo w rozmowie ekonoma KEP lub jednego z dyrektorów Caritas diecezjalnych mogłoby pokazać punkt widzenia Kościoła z głębszej perspektywy niż czynią to wspomniani wyżej eksperci? Może warto sięgnąć po doświadczenie osób z kręgów ruchów kościelnych? Może wśród środowisk zaangażowanych w proces synodalny na szczeblu parafii i diecezji znajdą się eksperci, których wnikliwość analityczna poszerzy punkt widzenia? Może także warto, aby redakcja Więzi chciała i potrafiła dostrzec inne niż liberalne i lewicowe środowiska opiniotwórcze społeczeństwa obywatelskiego w Polsce? Może milczący wciąż Kościół zaangażowanego formacyjnie społeczeństwa obywatelskiego sam zacznie dopominać się o prawo obecności w debatach?